Pielgrzymka rowerowa do Sanktuarium
Matki Bożej Łaskawej w Krzeszowie
   

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zdzisław Maciejewski, Krzeszów, 24-09-2011

Kiedy młodzież naszej diecezji miała swoje spotkanie w Wambierzycach, blisko 60 kolarzy z Bielawy i okolic 17 września wczesnym rankiem wyruszyła na Pierwszą Diecezjalną Pielgrzymkę do Sanktuarium w Krzeszowie. Głównym pilotem i duszpasterzem organizatorem był ks. Daniel Marcinkiewicz.

Zdzisław, jeden z uczestników pielgrzymki relacjonuje.

Jaki to piękny wynalazek - Internet. Bez niego nie wiedział bym, że ksiądz Daniel Marcinkiewicz z parafii Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Bielawie  organizuje pielgrzymkę rowerową do Matki Bożej w Krzeszowie. Dzięki niemu dowiedziałem się i natychmiast zadzwoniłem do księdza Daniela, szczęśliwie zastając go na parafii. Powitał mnie ciepły, życzliwy głos, uprzejmie odpowiadający na moje chaotyczne nieco pytania. Oczywiście będzie pielgrzymka i chętnie przyjmą mnie i mojego kolegę z Pieszyc do swego grona. Aby nie jechać jeszcze nocą do Bielawy, mamy czekać w sobotę siedemnastego września  obok sklepu "Biedronka" w Pieszycach. Będą tam o godz. 6.10.

W przepiękny sobotni ranek, nieco tylko za bardzo "rześki" co jednak nie stanowi żadnej przeszkody dla jazdy rowerem stoimy z Tadziem pod "Biedronką". Dochodzi już pół do siódmej, a naszej pielgrzymki nie widać. Zamiast niej, ukazał się autobus PKS, który stanął na pobliskim przystanku. - Panie kierowco, nie widział pan rowerzystów? -Jadą, jadą, dwie grupy, aż pomarańczowo na drodze - to kolor kamizelek identyfikacyjnych, w które ksiądz Daniel zgodnie z przepisami zaopatrzył wszystkich pielgrzymów. Jeszcze dwie, trzy minuty i są. Podjeżdża do nas wysoki pan w stroju kolarskim. Po chwili nie mamy już wątpliwości kto to taki. - Plecaki do samochodu, - komenderuje, - a wy zakładajcie kamizelki i gonimy grupę. Łatwo powiedzieć. Gdyby to był plecak, to prosta sprawa, ale ja mam juki przytwierdzone solidnie do roweru, zanim je porozpinam, to grupa odjedzie. Może pojadę z jukami (rodzaj torby na rower)? Stanowczy sprzeciw księdza: -Zdejmować! Staram się to zrobić jak najprędzej, a wychodzi oczywiście odwrotnie. W końcu udało się. Gonimy za grupą, to znaczy ksiądz Daniel i Tadziu gonią jak zawodowi kolarze.

Wreszcie jest grupa. Jedziemy na plac przed katedrą w Świdnicy, aby tam połączyć się z grupą księdza Adama Woźniaka z parafii Michała Archanioła w Wirach i pomodlić się we wnętrzu wspaniałej katedry świdnickiej o szczęśliwy przebieg pielgrzymki. Odmawiamy wspólnie  jedną dziesiątkę różańca - tajemnica radosna i pokrzepieni duchowo wychodzimy przed katedrę.

Teraz  następuje typowy na wszystkich pielgrzymkach i wycieczkach ceremoniał - bramka i liczenie. Przechodzimy przez nią, a ksiądz  Daniel skrupulatnie liczy swoich rowerzystów. Naliczył nas czterdziestu trzech, łącznie z Bielawy, Wir a także, z parafii św. Antoniego w Pieszycach, parafii św. Jakuba w Pieszycach, są również reprezentanci z parafii św. Jerzego i parafii Chrystusa Króla z Dzierżoniowa. Policzeni, ruszamy ochoczo na spotkanie ze świętą ikoną Matki Boskiej Łaskawej, niosąc ze sobą - każdy w swoim sercu, prośby do Niej, poparte głęboką wiarą, bez której trudno liczyć na ich spełnienie.

Trasa jest dosyć ciężka. Okolice Wałbrzycha, Boguszowa Gorce i Kamiennej Góry są niesamowicie malownicze, bogate w lasy i góry, ale strome podjazdy nie ułatwiają jazdy rowerem. Zatracił się już podział na dwie grupy. Jedziemy jak w peletonie kolarskim podczas wyścigu w górach, rozciągnięci na długości ponad jednego kilometra a może i więcej. Nie ma jednak niebezpieczeństwa, że  ktoś się zgubi. Na końcu stawki męczy się bowiem nasz pan kierowca, jadąc z prędkością dobrego piechura i pilnuje, by nikt nie został za samochodem. Jestem pełen podziwu dla naszych pań, pedałujących zawzięcie na swoich "damkach". Ich purpurowe z wysiłku buzie wyglądają ślicznie, ale jednocześnie dają obraz wysiłku, jaki muszą wkładać w pokonanie drogi. Wszystkie jednak dają sobie wspaniale radę, no może z wyjątkiem młodej dziewczyny, która bez problemu radzi sobie nie tylko ze stromymi wzniesieniami, ale też w wyraźny sposób dominuje nad zdecydowaną  większością mężczyzn. Niestety, nie spytałem nawet jak ma na imię, bo bardziej ciekawiło mnie, czy przypadkiem nie jest zawodniczką jakiegoś klubu kolarskiego. -A skąd- odparła: -jeżdżę od czasu do czasu amatorsko. I dodała skromnie: -biegam maratony. No tak, nie wypada nawet komentować, a jedynie złożyć głęboki ukłon poszanowania. Ksiądz Daniel, co kilkanaście kilometrów zarządza przerwę  na odpoczynek i liczy obecnych. W końcu zostaje z tyłu, dodając swoją obecnością otuchy zmęczonym rowerzystom.

O godzinie jedenastej trzydzieści jesteśmy w komplecie na placu pod bazyliką w Krzeszowie. Tu dołączają do nas kolejne grupy pielgrzymów. Przyjeżdża ksiądz Mateusz Pawlica z parafii św. Mikołaja  w Świebodzicach z ośmioma kolejnymi osobami. Wyjechało ich więcej, ale kilku paniom nie udało się sforsować stromych podjazdów i zawróciły do domów, wspierając jadących dalej modlitwą i życzeniami szczęśliwego dotarcia do celu oraz równie szczęśliwego powrotu.

Ponadto dołączyły jeszcze cztery osoby z parafii św. Katarzyny w Nowej Rudzie Słupcu, oraz trzy osoby z parafii Podwyższenia Krzyża św. w Kłodzku. Było więc nas razem pięćdziesięciu ośmiu pielgrzymów - rowerzystów.
Oczekując  na mszę świętą,  mieliśmy możność przekonać się, że najważniejsze osoby w naszym państwie, żywo interesują się życiem religijnym kraju i równie chętnie pielgrzymują do  jego sanktuariów. Oto bowiem, w sam środek naszej grupy, stojącej na chodniku, wszedł Marszałek Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej, który pojawił się  w towarzystwie kilku panów. Poproszony o zrobienie wspólnego zdjęcia, przystanął na chwilę i rozległy się trzaski migawek aparatów fotograficznych jak u zawodowych fotografów. Uśmiechnął się, przeprosił i już go nie było.
Poszliśmy podziwiać piękno wspaniałej, monumentalnej bazyliki, stanowiącej zabytek klasy zerowej, z cudowną ikoną Matki Boskiej Łaskawej, będącą najstarszym obrazem maryjnym w Polsce i jednym z pięciu najstarszych w Europie, wspaniałe malowidła na ścianach i sklepieniu, oraz ogromny obraz Piotra Brandla, który umieszczony jest nad ikoną i przedstawia Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Z pewnością najważniejszym momentem naszego pielgrzymowania była Msza Święta, przed którą nasi księża umożliwili nam przystąpienie do sakramentu pokuty.

Prócz nas, uczestniczyła w niej spora grupa  lekarzy i dentystów z Dolnośląskiej Izby Lekarskiej we Wrocławiu, którzy przyjechali tutaj, by u stóp figury świętej Apolonii, patronki stomatologów, poświęcić jej figurę, w czym oczywiście i my braliśmy udział. Uroczystości zostały zakończone wspólną modlitwą za dusze naszych żołnierzy, poległych w czasie II Wojny Światowej jako, że właśnie mijała siedemdziesiąta druga rocznica napaści Związku Radzieckiego na Polskę.

W bazylice byłem pod wrażeniem Mauzoleum Piastów śląskich z sarkofagami księcia świdnicko - jaworskiego Bolka I,  Bolka II oraz Władysława  Zedlitza, będąc w Krzeszowie trzeba to koniecznie zobaczyć, bowiem urzekają, pomimo stanu w jakim jeszcze się znajdują swoją wspaniałością, a także o stojący w pobliżu bazyliki kościół pod wezwaniem św. Józefa. W porównaniu do kościoła Cystersów jest on więcej niż skromny, ale ogromnie ciekawe są tam malowidła ścienne autorstwa Willmanna. Pięćdziesiąt, powiązanych tematycznie obrazów z życia św. Józefa. Takiego ujęcia tematu nie spotka się w  żadnym innym kościele. Okolice, na tle których powstały sceny z życia Świętej Rodziny, to rejon Świdnicy, wielbłądy mają wygięte nienaturalnie szyje jak u lam i łby końskie, a postacie ubrane we współczesne jemu, siedemnastowieczne stroje. Tylko w tym kościele zobaczyć można św. Józefa  w fantazyjnym kapeluszu i Matkę  Boską w sukni balowej z naszyjnikiem, jak również postać z przed dwóch tysięcy lat w rogowych okularach.

Pielgrzymka dobiegła końca. Jeszcze tylko jazda do domu. Kolejne siedemdziesiąt kilometrów, ale droga powrotna  jest zawsze krótsza, a potężny ładunek emocji i przeżyć duchowych pozwala zapomnieć o zmęczeniu. A więc do przyszłego roku i kolejnych pielgrzymek.  Powrócimy do Krzeszowa z nowym bagażem próśb i nadziei, bo. ale o tym to już we wierszu.

Do Krzeszowskiej  Madonny

Do Krzeszowskiej Madonny jedziemy.
Mając serca nabrzmiałe czułością.
Swoje ciche pragnienia wieziemy.
Bądź nam szczęściem, dobrocią, miłością.

U Krzeszowskiej Madonny będziemy.
Naszej matki. I młodzi i starzy.
Przy ikonie cudownej klękniemy.
Mali, cisi, u progu  ołtarzy.

U Krzeszowskiej  Madonny jesteśmy.
Ten się modli, ta marzy, ów śpiewa.
Tyle spraw jest, więc prosić pośpieszmy.
Niech Twa łaska się na nas przelewa.

Do Krzeszowskiej  Madonny wrócimy.
Nieraz jeszcze, gdy starczy nam siły.
Znowu pacierz u stóp jej zmówimy.
Dzień nam będzie radosny i miły.